Thursday, June 4, 2009

Najbardziej to chyba zalowala, ze za pozno sie zorientowala.
Jak zwykle zostawila wszystko na ostatnia chwile.
I kiedy probowala zlaczyc litery w wyrazista spojnosc brakowalo jej ostatniego watku.
Watku w ktorym wybija polnoc i ucieka niezapamietana, blask ksiezyca oswetla jej doroge a ona sama bije sie zmyslami "moglam zostac".
W jej uszach gra muzyka, i dzwiek jakiegos budzika.
Twarz ma blado rozowa, a sukienke taka jakby purpurowa.
Biegnie, a do serca podchodzi jej lod. Wokol niej cisza. Nikogo nie widac niekogo nie slychac.
Ona tak biegnie i biegnie w strone wschodzacego slonca po zachodniej stronie marzen. Nie zatrzymuje sie w barach wrazliwosci, ani toytoyach czystosci, tylko biegnie...
I budzi sie tam gdzie codzien. W swoim lozku w slonecznikowej poscieli.

Tak, bylo glosno grala muzyka, a ja wyszlam, kurde balans...
Moglam zostac.

No comments:

Post a Comment