Sunday, November 18, 2012

Murakami Reading Challenge.

"Możesz się wściekać, ile chcesz, ale nic nie poradzisz na to, na co nic nie poradzisz." 
Haruki Murakami
__________________________


Podróż po świecie przedstawianym przez Murakamiego rozpoczęłam rok temu. Taka, po części, zaplanowana wędrówka na pograniczu fikcji i rzeczywistości. Gdzie jedynym- zbędnym bagażem okazują się być myśli, nagromadzone z całego dnia, zabierane chcąc nie chcąc do łóżka. Jednak mimo wszystko czytanie tych książek to jakby latanie ponad głowami ludzi z ciekawymi życiorysami z możliwością całodobowego wglądu do ich umysłów. To poznawanie czegoś lub kogoś bez samego poznawania. To nierozumienie dziwnych ludzkich zachowań w prozaicznych sytuacjach. Zaspokajanie głodu nienormalności i odkrywanie różnych sprzeczności. To wciąga. Lubimy bezpieczną inność. O to chodzi...
"Zniknięcie słonia" to zbiór opowiadań. Dość nietypowych opowiadań, które mnie omamiły. Po przeczytaniu jednego chce się poznać następne bez analizowania poprzedniego. Tak więc, trzeba się hamować. Tylko odrobinę, bo na szczęście nic nie zapowiada by podróż miała wkrótce się zakończyć. Szkoda tylko, że już mam problemy z zasypianiem.



Friday, November 16, 2012

World Press Photo 2012

CLICK

Na tę wystawę czekałam, zniecierpliwiona, kilka dobrych miesięcy. Rok temu wygrane fotografie wywarły na mnie tak ogromne wrażenie, że do dziś potrafię w pamięci odtworzyć poszczególne obrazy. Tegoroczna edycja konkursu była równie poruszająca, ale jednak podobało mi się znacznie mniej zdjęć niż poprzednio. Nie potrafię określić dlaczego. Być może moja zdolność empatii zawiodła. Nie wiem. Człowiek dziwnie reaguje na świat uchwycony za pomocą obiektywu. Niektóre zdjęcia wywołały dreszcze przeszywające całe ciało, inne nudziły pozorną banalnością jednak wszystkie przypomniały mi jak potwornie duże znaczenie mają dla mnie zdjęcia. Po prostu zdjęcia.



Sunday, November 4, 2012

Impossible is nothing.

Przyszedł czas by pokazać Ci kolaż zrobiony podczas ostatniego pobytu w szpitalu. I tak, w różnych momentach przychodzą nam do głowy różne dziwne, czasem nieuzasadnione, myśli i chęci. Akurat wtedy taka forma ekspresji przyniosła ukojenie. Dobrze, bo w sumie to przynosi je za każdym razem gdy na nią patrze. Nawet teraz. To był ten rodzaj myśli, które zasługują na jakiekolwiek urzeczywistnienie. Ale gdyby kolaże mogły przynosić jeszcze inne rzeczy albo chociaż przenosić w inne miejsca. Kurcze, "gdyby" to tak trochę na niby. Ale gdyby to zawsze jakiś rodzaj marzenia lub jak kto woli pocieszenia.

Thursday, November 1, 2012

There are nine million bicycles in Beijing.

Pamiętasz jak Katie Melua śpiewała kiedyś bardzo głośno, że jest dziewięć milionów rowerów w Pekinie? Jadąc ostatnio autobusem usłyszałam tą, prawie zapomnianą, piosenkę w radiu. I przyznam- zainspirowała mnie. Do czego mogłaby ta nieco banalna piosnka kogokolwiek zainspirować (ktoś czytający pomyślał w zdziwieniu)? A no, mogłaby i to zrobiła, nawet tym kimkolwiek okazuję się być JA. Otóż, taka właśnie sobie JA postanowiła fotografować napotkane rowery. Pewnie z łatwością mi uwierzysz, że widzę je teraz wszędzie i czasami nawet bardzo trudno jest mi się zdecydować czy akurat ten a nie inny "ukraść" za pomocą aparatu. Co prawda pomysł odrobinę dziwaczny, ale za to bardzo przyjemnie wpływający na "rowerowe" pole widzenia. I jeszcze jedno- naprawdę, widzimy to co chcemy widzieć.
Hej, Katie ile rowerów jest w Krakowie?
Cii, może mi odpowie :)
CDN.



Na zdjęciach rowery widziane w ostatnich tygodniach października.