"Czasami by zebrać myśli niewiele potrzeba, czasami trzeba, aż za dużo. Czasami ta nieodparta chęć rodzi się z niczego, a czasami z wszystkiego. Czyli czego? Tego; gdzie żyję, jak żyję i czy pamiętam kim jestem, a może kim byłam...?"
Dla mnie koniec świata miał miejsce 28 dni temu. Od tego dnia zmieniło się wszystko - na dwie strony. Życie? Ono toczy się dalej, nie zatrzyma się i nie zaczeka, aż pozbieram się, bo właśnie ja przeżywam największą tragedię, która mogła mnie spotkać. Czuję od Sandry siłę, która popycha mnie do przodu i głos, który krzyczy mi do ucha: "Nie zatrzymuj się, idź dalej." Wiem, że tak zrobię i tak, na pewno będzie, bo ona mnie w tym wesprze, więc, na pewno temu podołam. Ale jeszcze nie teraz. Właśnie, co teraz? Co ze mną będzie? Czy dam radę działać do końca życia w istnieniu, które już nigdy nie da mi takiej samej radości co niecały miesiąc temu? Nie wiem. I pewnie długo nie będę umiała, albo wcale nie odpowiem sobie na tak wiele pytań, które rodzą się w mojej głowie. Na ten moment tylko jednego jestem pewna! Muszę zrobić pauzę w życiu. Nie wiem, ile będzie trwała, czy to będą 2 tygodnie, miesiąc, pół roku czy rok. Ta pauza jest znaczącą częścią emocji, które teraz są we mnie. Pauza. Teraz tylko na nią jest u mnie czas. Trzymajcie za mnie mocno kciuki, przydadzą się na pewno.