Sunday, February 7, 2010

a next-door neighbour.

Mam sąsiada. Na imię mu Jacek. Ma ok.50 lat. Całymi dniami oglądał telewizję i słuchał radia z mamą. Dopóki ta nie umarła ok. rok temu. Teraz żyje sobie sam w czterech ścianach bez okna na zachodnią stronę świata. Wciąż ogląda telewizję. Czasem wyjdzie do sklepu i wtedy go widzę. Czasem tez ktoś go odwiedzi, ale nie od święta bo tych nie obchodzi. Codziennie dzwoni mu budzik. Zawsze o tej samej porze. Jakby miał przypominać mu rytualną czynność dnia, o której nie może zapomnieć i gdyby nie ten prawdopodobnie tak by było. Nie robi nic szczególnego. Dni nie różnią się zbytnio od poprzednich. Życie przelatuje mu przez palce. Można by rozpatrywać wiele zakończeń, chociaż koniec może być tylko jeden. Nie mogę z góry zakładać jaki go czeka, gdyż jego historia się nie kończy. Morału nie będzie. Najdziwniejsze jest to, że on nie jest wymyślony na potrzeby jakiejś opowiastki z ukrytym sensem. Naprawdę mam sąsiada na imię mu Jacek...
a nasze ściany są CIENKIE.

Laurka na przeprosiny.Doręczona do rąk własnych Wery.
Czasem za dużo we mnie obojętności.

No comments:

Post a Comment