po pierwsze dlatego, że nie zawsze umiem komuś przekazać słowami co czuła i jak czuła zdradzona/chora/zdołowana/spełniająca się dziewczyna.
A po drugie i ostatnie- tak zwyczajnie z lojalności- nie mogę. I wtedy nie lubię milczeć gdy słyszę narzekającego na " za mały pokój" osobnika. Ale potem znów lubię codzienne i te głupie, też życiowe, ale już mniej przejmujące historyjki. Ich absurd tak dziwnie-wciągająco ciekawi lecz jeszcze bardziej chyba bawi... i wtedy jest mi tak jakoś bardziej KOLOROWO?
I żeby było jasne człowieczku, nie lubię bawić się w psychologa.
Ja po prostu lubię słyszeć a nie -słuchać.
No comments:
Post a Comment