To było wczoraj. Szłam sobie gdzieś tam. Po coś tam.
O dziwo na chodniku coś dojrzałam.
Jakaś rzecz-czyjaś zguba... Czarna nieduża miała jakiś suwak.
Podniosłam, otworzyłam dużo pięniędzy i dokumentów zobaczyłam.
W krótkim czasie tą panią poznałam...
Gdzie była, studjuje i gdzie mieszka.
Jak się zabezpiecza i czy o swoich bliskich pamięta...
Wszystko uczciwie oddałam
Władze protokół spisały i "znalezione" zabrały.
Właścicielka szybko przybyła (i tylko) uścisk na mej dłoni zostawiła.
Niestety. No cóż studentką jest:)
Taka historia pewnego portfela co zgubił swojego właściciela. Nasuwa się morał taki siaki owaki:wystawiasz szczęście na próbę, a potem oceniasz czy to ściema ze się szczęście Ciebie trzyma...
No comments:
Post a Comment